Blisko sześć godzin trwała akcja gaśnicza w markecie przy ulicy Kempfinówka. Tak jak informowaliśmy, do zdarzenia doszło w minioną sobotę, 10 czerwca. Pożar wybuchł około godziny 14.00 i szybko rozprzestrzenił się na cały obiekt. Szacunkowo straty sięgają 2 milionów złotych, strażacy podają też wstępną przyczynę pojawienia się płomieni. Szczegóły poniżej.
Łącznie do akcji gaszenia marketu w centrum Bełchatowa zadysponowano ponad 70 strażaków z 21 zastępów PSP Bełchatów, miejscowych i okolicznych jednostek OSP.
- Na ten moment jako przypuszczalną przyczynę pożaru przyjmujemy zaprószenia ognia przez nieustalone osoby - mówi Michał Wieczorek z PSP Bełchatów.
Źródłem płomieni był pożar w niewielkiej blaszanej przybudówce marketu. Był to legalny i wybudowany zgodnie z przepisami obiekt na agregaty i sprężarki od klimatyzatorów, niejako "przyklejony" do ściany marketu.
- Takie przybudówki są wymagane prawem budowlanym, mają one konstrukcję niezamykanych szczelnie wiat - dodaje Michał Wieczorek.
I to właśnie tam pojawiło się żródło problemów, najpierw zaczęły płonąć zeskładowane tam kartony, pożar szybko rozprzestrzenił się na elewację budynku, po niej na dach i ostatecznie objął cały market. Sytuacja była bardzo dynamiczna, pożar wywołał ogromne zadymienie. Policja zadysponowana do akcji poblokowała ulice w najbliższej okolicy sklepu, mundurowi wykonali także oględziny i zabezpieczyli ślady, które mogą doprowadzić do wskazania sprawcy/ sprawców pożaru.
Szczęśliwie w zdarzeniu nikt nie został poszkodowany. Tak jak informowaliśmy w sobotę, w momencie pojawienia się płomieni w markecie obecnych było czterech klientów i czterech pracowników. Wszyscy zdążyli opuścić sklep zanim ogień rozszalał się na dobre we wnętrzu.