Jeden dzwonił jako pobity, drugi alarmował o zatruciu chemikaliami w bloku na Słowackiego - obaj "żartowali"

Jeden dzwonił jako pobity, drugi alarmował o zatruciu chemikaliami w bloku na Słowackiego - obaj "żartowali"
fot. poglądowe

Każdego dnia policjanci spieszą z pomocą wszędzie tam, gdzie są potrzebni. Reagują na każdy sygnał dotyczący informacji, że czyjeś zdrowie lub życie jest zagrożone. Niestety zdarzają się sytuacje, że bełchatowscy stróże prawa wyjeżdżają też na fałszywe zgłoszenia, głupie żarty, czy też bezpodstawne wezwania. W tym czasie ktoś faktycznie może potrzebować pomocy...

Niestety wciąż zdarzają się zgłoszenia, że bełchatowscy stróże prawa wyjeżdżają na bezpodstawne wezwania, które wydłużają czas reakcji policjantów w sytuacjach, gdzie faktycznie potrzebna jest pomoc. W ciągu ostatnich dwóch dni mundurowi z bełchatowskiej komendy interweniowali dwukrotnie jadąc, jak się później okazało do idiotycznych... żartów.

Do pierwszej sytuacji doszło 28 marca. Kwadrans po godzinie 18.00 oficer dyżurny bełchatowskiej policji został poinformowany o mężczyźnie, który został pobity i potrzebuje pomocy, a sytuacja rzekomo miała miejsce w jednej z posesji w miejscowości Kurówek na terenie gminy Zelów. Pod wskazanym adresem natychmiast pojawili się policjanci z Zelowa. 

- Szybko jednak okazało się, że wzywający pomoc służb 51-latek kłamie. Mężczyzna był pod działaniem alkoholu. Domownicy byli zaskoczeni wizytą policjantów. Twierdzili, że mężczyzna nadużywa alkoholu. Będąc w stanie nietrzeźwości dzwonił już w przeszłości na numer 112, informując o sytuacjach, które w rzeczywistości nie miały miejsca - przekazuje Iwona Kaszewska z KPP Bełchatów.

PRZECZYTAJ >>> Wypadek na A1: TIR najechał na samochód służby drogowej! Ranny pracownik trafił do szpitala [Foto]

Ostatecznie policjanci skierowali wobec nieodpowiedzialnego mężczyzny wniosek o ukaranie do sądu. Teraz za swoje zachowanie odpowie przed sądem. 

Minęły zaledwie dwa dni, kiedy policjanci ponownie zostali celowo wprowadzeni w błąd. Do zdarzenia doszło dziś. Tuż przed godziną 3.00 w nocy dyżurny otrzymał zgłoszenie dotyczące zagrożenia życia i zdrowia osób przebywających w mieszkaniu na ulicy Słowackiego w Bełchatowie. 

- Z informacji wynikało, że pod adresem wydobywa się zapach chemikaliów, a zgłaszający źle się czuje. Policjanci, którzy natychmiast pojawili się pod adresem szybko ustalili, że zgłoszenie było „żartem" 22-latka - wyjaśnia rzeczniczka bełchatowskiej policji.

POLECAMY >>> Misio na gigancie! Po nocy spędzonej z policjantką, która go uratowała znamy dalsze losy 9-letniego pieska - uciekiniera

W tym przypadku mężczyzna został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych za bezpodstawne wezwanie policji do interwencji. Policja wyraźnie ostrzega, że nieuzasadnione wezwanie służb jest wykroczeniem. Pomijając już skutki prawne i finansowe takiego czynu, pamietajmy o tym, ze nasz głupi żart może kosztować czyjeś życie lub zdrowie.

- Blokując telefon alarmowy uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie osoby niosące pomoc nie mogą być w miejscu, gdzie taka pomoc jest konieczna.  Przed wybraniem numeru alarmowego należy zastanowić się czy sprawa, którą chce się zgłosić wymaga interwencji Policji i innych służb - dodaje Iwona Kaszewska. 

Warto pamiętać! Zgodnie z kodeksem wykroczeń, osoby, które w sposób nieodpowiedzialny wzywają Policję popełniają wykroczenie zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

CZYTAJ TAKŻE >>> Bełchatów: Mknęła wężykiem na elektrycznej hulajnodze! Dostała niebotyczny mandat, do domu wróciła pieszo