Takiego filmu o Bełchatowie nie widzieliście! Archiwalne nagranie Kroniki Filmowej jest bezlitosne [Wideo]

Takiego filmu o Bełchatowie nie widzieliście! Archiwalne nagranie Kroniki Filmowej jest bezlitosne [Wideo]
kadry z filmu

O tym, że w przepastnych odmętach internetu znaleźć można naprawdę wiele z pewnością przekonał się każdy korzystający z sieci. My natknęliśmy się na archiwalny reportaż Polskiej Kroniki Filmowej z Bełchatowa i może łezka w oku mogłaby się zakręcić, gdyby nie to, że ów niespełna 3-minutowy materiał może przyprawić o niezły ból głowy, a na pewno takowy występował u niektórych bohaterów filmu! Zobaczycie go na końcu artykułu. 

Zaczyna się dobrze, bo jak zaznacza legendarnym głosem lektor Jerzy Rosołowsk: "Bełchatów, w odkrywkowej kopalni węgla brunatnego potrafią pracować". Kilka kadrów kopalnianej rzeczywistości, widok na sznur przewozów pracowniczych no i... się zaczyna obraz degrengolady jaki możemy zobaczyć w "miejscowej metropolii"!

- Liczba mieszkańców wzrosła trzykrotnie. I tylko tyle, tak zwana nadbudowa jakoś nie nadąża w Bełchatowie za bazą - słyszymy.

Później realizatorzy skupiają się na pokazaniu miasta i analizie tego co w wolnym czasie robią mieszkańcy ówczesnego Bełchatowa. Kilka migawek z ulic miasta, kina "Pokój" i co ciekawe obiektu, który już dawno w Bełchatowie zmienił swoją funkcję... 

- Ozdobiony neonami, urządzony z wielkim rozmachem kombinat gastronomiczny świeci pustką - tak realizatorzy widzieli niegdysiejszą "Estakadę" i dalej kontynuując swoją wizję słyszymy: - Ciekawostka przyrodnicza. Ludzie zarabiają tu dobrze, w restauracjach pustki, a pijanych owszem, owszem da się zauważyć. 

A na dowód tego możemy zobaczyć jak w 1982 roku mieszkańcy Bełchatowa spędzali czas wolny. 

- Trochę posiedzieć, trochę ponarzekać i co dalej? - pada retoryczne pytanie z ekranu.Może w sprawozdaniach urzędników od kultury krzywa statystyczna rośnie, bo po drodze się chyba trochę chwieje - brzmi podsumowanie komentarza.

Jakie były meandry powstawania tego krótkiego filmowego reportażu pojęcia nie mamy. Mimo przeczesania archiwaliów Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych, z których zasobów reportaż "Po pracy" pochodzi nie udało nam się znaleźć żadnej wzmianki o tej produkcji. 

Pewnym za to jest, że Polska Kronika Filmowa przez dziesiątki lat była swoistym oknem na świat. Cotygodniowy "serwis" był emitowany od 1 grudnia 1944 do 28 grudnia 1994 roku przed projekcjami kinowymi. Później można było ją także obejrzeć w telewizji. W 1995 PKF przestała ukazywać się w kinach i telewizji, ale działała do 2012 roku, rejestrując najważniejsze wydarzenia w kraju.

To właśnie w roku zamknięcia wytwórni na łamach "Polityki" ukazał się reportaż o Polskiej Kronice Filmowej.  

- We wspomnieniach realizatorów PKF legendą obrasta niemal każdy wyjazd na temat - to historie ludzi w drodze, żyjących w samochodach i hotelach oraz ich bohaterów. Mówią, że byli z kamerą niemal przy wszystkim: noc teczek, Okrągły Stół, powstanie partii X, narodziny Andrzeja Leppera jako trybuna ludowego, handel uliczny z łóżek polowych. Wcześniej też przy wszystkim: zjazdy PZPR, wysławianie kombinatów, piętnowanie bikiniarzy i karłów reakcji- zaznacza Marcin Kołodziejczyk, autor tekstu Zmierzch Polskiej Kroniki Filmowej

Jasne, że za Polski Ludowej kronika była narzędziem propagandy - mówi w reportażu "Polityki" Stanisław Fiuk-Cisowski, reżyser, scenarzysta, realizator PKF od 1975 r. - Jednak obraz nie kłamie. Dziś wystarczy wyłączyć fonię, jeśli komuś przeszkadza komentarz, i ma się zapis rzeczywistości tamtych czasów - mówił w 2012 roku.

To najprawdopodobniej właśnie ten filmowiec stał za realizacją reportażu "Po pracy". Ciężko stwierdzić to ze stuprocentową pewnością, bo w czołówce filmu z 1982 roku widzimy tylko pierwszą literę imienia i pojedyncze nazwisko - Fiuk. 

Dlaczego akurat z takich kadrów złożono ten film o Bełchatowie? Czy naprawdę można było w 1982 roku na ulicach Bełchatowa zauważyć tylko i wyłącznie marazm i pijackie imprezy? Ciężko odpowiadać na te pytanie i wyrokować "co autor" miał na myśli, a może po prostu ktoś z Bełchatowa naraził się komuś z Warszawy i ot... powstał taki właśnie obraz "miejskiej metropolii".