Aż sześć zastępów straży pożarnej interweniowało w niedzielny, późny wieczór w hotelu w Słoku. Do dyżurnego na stanowisko kierowania PSP Bełchatów po godzinie 21.00 wpłynął ciąg alarmów pożarowych z automatycznej instalacji wykrywania. Na miejscu okazało się, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest uszkodzony przycisk Ręcznego Ostrzegacza Pożarowego. Ten został zdewastowany przez wyjątkowo pobudzonego hotelowego gościa...
Służby alarmujące wezwanie otrzymały w minioną niedzielę, 12 listopada dokładnie o godzinie 21.14.
- Hotel jest wpięty w system monitoringu, przy załączeniu Ręcznego Ostrzegacza Pożarowego u nas automatycznie wyskakuje alarm i musimy zareagować. Ponieważ dyspozytor cały czas dostawał kolejne alarmy i cały czas "podbijało" ten sygnał zdecydowano o zadysponowaniu na miejsce znacznych sił - przekazuje Michał Wieczorek, oficer prasowy KP PSP Bełchatów.
Rzeczywiście do hotelu w Słoku zostało wysłanych sześć zastępów straży pożarnej. Trzy wozy z PSP i trzy z OSP, łącznie do akcji stawiło się blisko trzydziestu strażaków.
- Przycisk Ręcznego Ostrzegacza Pożarowego nie był jednorazowo wciśnięty, ale był uszkodzony i znacznie wciśnięty, stąd ten ciągły sygnał. Strażacy sprawdzili budynek pod katem pożarowym, nie stwierdzono żadnego zagrożenia ze strony ognia - dodaje Michał Wieczorek z PSP Bełchatów.
Zagrożeniem okazał się za to pobudzony mężczyzna, który wykazał się agresją. Zdemolowany włącznik to nie jedyne szkody jakich miał się dopuścić. Ponoć z hotelowego pokoju miało nawet przez okno... wylecieć łóżko! Ochrona starała się uspokoić pobudzonego mężczyznę, ale nie obyło się bez interwencji policji. Na ten moment wiemy, że rzeczywiście mundurowi z bełchatowskiej komendy interweniowali w hotelu. Nieoficjalnie wiemy, że pobudzonego hotelowego gościa zabrano do bełchatowskiego szpitala. Strażacy swoją interwencję zakończyli chwilę po godzinie 22.00.