Rogowiec: "W każdej chwili wieś może pójść z dymem, razem z ludźmi". Dziesiątki tysięcy ton chemikaliów to tykająca bomba [Foto]

Rogowiec: "W każdej chwili wieś może pójść z dymem, razem z ludźmi". Dziesiąty tysięcy ton chemikaliów to tykająca bomba [Foto]

Pojemnik na pojemniku, beczka na beczce - łącznie kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) rzędów sciśle poustawianych na sporym placu. Zaledwie kilkanaście metrów dalej pierwsze zabudowania mieszkalne. Mieszkańcy niewielkiego Rogowca w gminie Kleszczów sami mówią, że żyją na tykającej bombie i ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić przyglądając się temu co dzieje się składowisku chemikaliów... Ile ich jest? Tego dokładnie nie wiadomo, szacunkowo mówi się nawet o 50 tysiącach ton.

Co zawierają? To też ciężko jednoznacznie określić - na pewno są to odpady niebezpieczne. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że są to pozostałości rozpuszczalników, farb i innej "ciężkiej chemii" zawierającej lotne i łatwopalne związki o niskiej temperaturze zapłonu. I to właśnie między innymi zagrożenie pożarem spędza sen z powiek mieszkańcom Rogowca. Sami podkreślają, że w tym przypadku wystarczy jedna zapałka, by "zutylizować" składowisko. Sami podkreślają, że do podobnych pożarów już przecież dochodziło w całym kraju.

- To jest wielka bomba ekologiczna, w każdej chwili wieś może pójść z dymem, razem z ludźmi. Te substancje są żrące i łatwopalne – mówi wyraźnie zaniepokojony Wojciech Gaszewski, sołtys Rogowca i dodaje:Powinien tutaj chociaż powstać wielki wał ziemny, który nas ochroni choć na chwilę, bo jak to się zapali, to nie ma szans uciec ze wsi. A przecież są tu dzieci, starsi ludzie na wózkach. W każdej chwili wieś może pójść z dymem. Wiadomo, jak takie rzeczy utylizuje się w Polsce. Zapałkami.

Zagrożenie pożarem to niejedyne niebezpieczeństwo. Odpady, które zawierają substancje rakotwórcze nie pozostają bez wpływu i na środowisko i na zdrowie mieszkańców Rogowca, zwłaszcza w cieplejsze miesiące, kiedy mauzery i beczki nagrzewane są przez słońce. 

- Jak wieje od północy, tak jak dziś to jeszcze można oddychać, ale kiedy zaczyna wiać od południa, to nie idzie wyjść na podwórko, nie można oddychać. A już latem, jak jest gorąco, jest naprawdę strasznie - mówił podczas spotkania sołtys Wojciech Gaszewski.

Sprawa składowiska w Rogowcu absolutnie nowa nie jest, ciągnie się już od kilku lat. Głośno o dziesiątkach tysięcy ton chemikaliów było już w 2020 roku, kiedy mieszkańcy Rogowca, ale i pobliskich firm włącznie z PGE zaczęli alarmować, że na działce dzieje się coś niepokojącego. Sprawą zainteresował się zarówno WIOŚ, jak i prokuratura. Doszło do kolejnych kontroli i zatrzymań, ale to problemu składowiska w żaden sposób nie rozwiązało. Mauzery, beczki i mniejsze pojemniki tak jak stały, tak stoją. W 2022 roku w wakacje, kiedy temperatury i prażące słońce zaczęły działać na plastykowe zbiorniki te zaczęły pękać, "strzelać", a chemikalia zaczęły ulatniać się w powietrze tworząc drażniącą oczy i drogi oddechowe chmurę. Sytuacja zrobiła się na tyle niebezpieczna, że pobliskiej spółki ewakuowano pracowników, ale mieszkańcy w tym tkwili i tkwią nadal. Jak sami podkreślają ich zdrowie już zostało nadszarpnięte, zwłaszcza jeśli chodzi o najmłodsze pokolenie. 

- Każdego dziecko w wiosce choruje, na astmę, choroby oczu, oskrzeli, płuc, jest nawet przypadek padaczki. To taki zbieg okoliczności, że tutaj nie ma ani jednego zdrowego dziecka? Że na 10 dzieci nie ma ani jednego, które nie byłoby chore? – pyta retorycznieKatarzyna Załoga, mieszkanka Rogowca. 

Ponadto wskazują także na skażone otoczenie swoich domów i posesji. Na dowód wskazują na częściowo uschnięte  drzewa w lesie, wszystko przez trujące substancje, które już dostały się do gleby. 

- Jak w ubiegłym roku podczas ulewy, wylały się te chemikalia poza teren składowiska, to po podwórku chodziło się jak po smole – zaznaczaEwa Gaszewska mieszkająca w niewielkim Rogowcu. 

Kiedy to wszystko się skończy?

Mieszkańcy już od kilku lat rozkładają ręce w geście bezradności. Sami jasno zaznaczają, że sprawa co jakiś czas nabiera medialnego rozgłosu, po czym wszystko cichnie, a oni na tej tykającej, ekologicznej bombie żyją. Składowisko jest tak ogromne, że jego utylizacja pochłonie - jak szacowano w połowie 2022 roku - nawet 600 mln złotych! Nikt nie ma wątpliwości, że obecnie będzie tylko drożej... I wszystko wskazuje na to, że ten wyjątkowo drogi obowiązek spadnie na instytucje publiczne, a uściślając na Urząd Marszałkowski.

Po krótce i od początku proceduralnych wyjaśnień. Decyzje na zbieranie odpadów na placu w Rogowcu wydało dla trzech spółek przed kilkoma laty bełchatowskie starostwo, ale po zmianie przepisów w 2018 roku, to urzędy marszałkowskie są organami właściwymi w sprawach decyzji na zbieranie odpadów powyżej 3 tys. ton. Jakby tego mało jeszcze w ubiegłym roku urzędnicy poinformowali, że formalniew Rogowcu nie funkcjonuje obecnie żadne legalne składowisko odpadów, bo decyzje wydane przez starostwo przestały obowiązywać w... 2021 roku. W maju 2022 roku Naczelny Sąd Administracyjny jako organ właściwy do usunięcia odpadów wskazał Urząd Marszałkowski. Jak podkreśliła dla Radia Łódź Magdalena Kamińska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w tej chwili prowadzone jest postępowanie egzekucyjne w tej sprawie. To proces, w którym trzeba wykorzystać wszystkie dostępne środki prawne i to właśnie robią urzędnicy. W tej chwili łódzki urząd nakłada finansowe kary na firmy, które zwiozły odpady i są zobowiązane do posprzątania chemikaliów. Każdą z trzech spółek urząd może ukarać maksymalnie kwotą 200 tys zł.  

- Doskonale wiemy, że te firmy przestały już istnieć, część osób aresztowano, część "się rozpłynęła". Nie ma do kogo o to wnosić. Na kogo marszałek nakłada kary? Na firmy, które już nie istnieją? -retorycznie pytał Arkadiusz Rożniatowski, radny miejski, który razem z parlamentarzystami Koalicji Obywatelskiej spotkał się z mieszkańcami w Rogowcu i dodaje: - Te kary będą ciągnąć aż do wyborów tylko po to, aby tej sprawy tak naprawdę nie ruszyć. 

Obecny w Rogowcu na spotkaniu z mieszkańcami poseł KO Cezary Grabarczyk jasno podkreślał, że sprawa składowiska jest już tak skomplikowana, że samorząd marszałkowski nie poradzi sobie samodzielnie z jego utylizacją. Zdaniem posła w tym przypadku niezbędna jest interwencja rządowa, która między innymi finansowo wesprze to działanie. 

- To składowisko musi zostać zlikwidowane przy zastosowaniu najnowocześniejszych metod, które pozwolą te niebezpieczne substancje zniszczyć i jednocześnie stworzyć dobre warunki do życia mieszkańcom. Bez interwencji państwa i zaangażowania środków budżetowych tego się nie zrobi. Pora zacząć działać - dodaje Cezary Grabarczyk.  

Parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej podkreślili, że choć już pisali w sprawie składowiska w Rogowcu do przedstawicieli rządu, to zrobią  to ponownie. Zadeklarowali kolejne interwencje, włącznie z poselską kontrolą. Dodajmy, że w temacie składowiska już interweniowali inni parlamentarzyści - posłanki Małgorzata Janowska i Aneta Sowińska.