Łask: Wataha 13 psów pod obserwacją! Dlaczego zaatakowały? Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pogryzienia 18-latki

Łask: Wataha 13 psów pod obserwacją! Dlaczego zaatakowały? Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pogryzienia 18-latki
Pixabay

Łaska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie ciężkiego uszkodzenia ciała 18-latki z gminy Łask. Nastolatka ma bardzo poważne rany, przede wszystkim twarzoczaszki. W tej chwili, jak przekazała nam w poniedziałek rano policja, cała wataha agresywnych psów została wyłapana. Odbieramy mnóstwo sygnałów od mieszkańców powiatu łaskiego o wolno biegających psach, ale chciałabym uspokoić, że zagrożenie ze strony tej sfory jest już zażegnane - powiedziała Katarzyna Staśkowska z KPP Łask. Psy udało się odłowić w sobotę po południu, wiemy, że żaden z nich nie był szczepiony na przykład przeciwko wściekliźnie. Wcześniej sfora psów zagryzła w gospodarstwie trzy kozy... 

W miniony weekend sprawę pogryzienia 18-letniej mieszkanki powiatu łaskiego przejęła Prokuratura Rejonowa w Łasku. Jest tak dlatego, że to właśnie ta jednostka wszczęła śledztwo w sprawie dramatycznego zdarzenia. Co na ten moment ustalili prowadzący dochodzenie?

- Pokrzywdzona podczas drogi do szkoły została zaatakowana przez stado psów i dotkliwie pogryziona. Leżącą dziewczynę z licznymi ranami znalazła przypadkowa osoba, która wezwała pomoc. Uczennica w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala, gdzie poddawana jest specjalistycznym zabiegom medycznym. Przez ostatnie 4 dni policjanci i pracownicy specjalizujący się w odławianiu zwierząt zabezpieczyli łącznie 13 psów dorosłych na wolnej przestrzeni polnej jak i na terenie posesji mieszkańca gminy Łask. Trwają czynności śledcze, aby ustalić czy zwierzęta są w bliskim pokrewieństwie. Ponadto śledczy szukają przyczyn swobodnego przemieszczania się zwierząt i ataku na człowieka- przekazała w niedzielę po południu dla PAP Jolanta Szkilnik, rzeczniczka sieradzkiej prokuratury.

CZYTAJ TAKŻE >>> Cztery agresywne psy już zostały złapane, trafiły do Wojtyszek. Obława na zdziczałą sforę trwa!

18-letnia Weronika walczy o życie

Od początku tej tragedii informowaliśmy, że pogryziona nastolatka ma bardzo poważne obrażenia. 18-latka, która została znaleziona w rowie przez przypadkowego świadka została przetransportowana na oddział intensywnej opieki medycznej do łódzkiego Uniwersyteckiego Szpitala im. Wojskowej Akademii Medycznej. Jej stan jest ciężki, jak podaje Super Express nastolatka w lecznicy przeszła już operację twarzo-czaszki.

- Weronika praktycznie nie ma twarzy, której skórę "zdjęły" psy. Burmistrz Łasku, Gabriel Szkudlarek, czyni starania, by dziewczynę przewieźć do klinki w Siemianowicach Śląskich, która specjalizuje się w przeszczepach - podał w niedzielę Super Express.

W tej chwili w mediach społecznościowych pojawił się apel o krew dla 18-latki. Krew można oddawać między innymi w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi i Zduńskiej Woli.

Co wiemy o psach, ich właścicielu i prowadzonych procedurach? 

Zarówno śledczy, jak i pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii z Łasku, którzy w tej sprawie także prowadzą intensywne działania, już od dwóch dni wiedzą kto jest właścicielem zwierząt. Wszystkie po wyłapaniu zostały natychmiast przewiezione do schroniska w Wojtyszkach, z którym samorząd gminy Łask ma podpisaną umowę.

- Jest już oczywiście wydana decyzja o obserwacji wszystkich tych zwierząt, musi być ona przeprowadzona, nie można odstrzelić takich zwierzą, co pojawia się jako sugestia w przestrzeni publicznej. Jest pogryziony człowiek, musimy sprawdzić, jaka jest sytuacja w epidemiologii. Musimy sprawdzić na podstawie tej obserwacji, jaki był powód tej agresji, czy nie było to spowodowane np.: wścieklizną. Psy są obserwowane. Ustalone zostało przez inspektorów, o czym myśmy w ogóle wcześniej nie wiedzieli i nie byli przez nikogo informowani, że wcześniej zagryzły też trzy kozy w innym gospodarstwie - mówi Sławomir Borkowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Łasku.

Jak dodał zwierzęta, które miały kontakt z tymi psam również odizolowano, prowadzone jest ich leczenie i obserwacja.

- Po zakończonej obserwacji będziemy mogli decydować co robić z tym psami. W tej materii też niezbędna będzie opinia behawiorystów. Jeśli będą to psy, które nie nadają się do utrzymywania w schronisku, wówczas zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt powinny zostać poddane eutanazji, ale w tej chwili podstawą jest 15-dniowa obserwacja psów - dodaje Borkowski.

Z czego to wynika? W przypadku pokąsania człowieka przez zwierzę, podstawowym działaniem służb jest poddanie 15-dniowej obserwacji zwierzęta domowych, bądź też pośmiertne badanie mózgu. Wirus wścieklizny u zakażonych zwierząt pojawia się bowiem w ślinie w ostatnim, śmiertelnym stadium choroby, u psów jest to na 10-12 dni przed zgonem. W przypadku psów obserwacja trwa 15 dni, ponieważ jeśli pies przeżyje ten okres, będzie to oznaczało, że w momencie pogryzienia człowieka nie mógł go zakazić, gdyż wirus nie był obecny w ślinie zwierzęcia. Wiemy, co przekazał nam PIW w Łasku, że żaden z psów, który tworzył sforę nie był szczepiony przeciwko wściekliźnie.

Co rozwścieczyło psy? Dlaczego zaatakowały?

Odpowiedź na to pytanie, ani nie jest prosta ani jednoznaczna. Aby ją poznać na pewno trzeba dać trochę czasu i weterynarzom, którzy obserwują te psy i śledczym, którzy badają wszystkie okoliczności tego dramatycznego zdarzenia. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak powiedzieć, że problemem jest człowiek i jego postępowanie. Właściciel sfory psów pytany o to, dlaczego psy biegały luzem i wykazywały się taką agresją nie był w stanie racjonalnie nic wyjaśnić.

- Wzruszał ramionami - dodaje Borkowski.

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Łasku dodaje, że czynnik i błąd ludzki zazwyczaj jest tym pierwszorzędnym i najważniejszym, a do tej tragedii przyłożyła się też natura niezaopiekowanych czworonogów.

- Jak podkreślała w rozmowie ze mną lekarka ze schroniska z Wojtyszek, w tej grupie były suki, które były w ciecze. Takie psy bardzo często różnie się zachowują, druga rzecz to była sfora 12 psów, tam jeden drugiego "nakręcał". Nie wiem jeszcze jak te psy były chowane - mówi Sławomir Borkowski z PIW w Łasku i dodaje: - Moje wieloletnie doświadczenie nie raz pokazywało, że gospodarstwach właściciele często sami uczą agresywności psów, by psy lepiej chroniły im dobytek. Zdarza się, że psy w ciągu dnia są na łańcuchu, a na noc są spuszczane luźno. Psy biegają po polach, lasach, a jak się spotykają to się "nakręcają". To jest biedne gospodarstwo, one tam za dużo jedzenia nie miały, one musiały walczyć o jedzenie, co z pewnością pobudzało ich agresywność - zaznacza lekarz weterynarii wyjaśniając przy tym, że na jednoznaczne opinie przyjdzie czas po niezbędnych procedurach obserwacyjnych.