Kamieńsk: 25-letni pirat szalał po ulicach miasta! Za jednym zamachem uzbierał 38 punktów karnych!

policja_radomsko
fot. poglądowe

Brakiem wyobraźni i skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się kierowca seata ibizy, który w miniony poniedziałek, 19 grudnia w godzinach szczytu komunikacyjnego na ulicach Kamieńska kilkukrotnie powodował zagrożenie dla innych uczestników na drodze. 25 – latek wkrótce stanie przed sądem po tym, jak odmówił przyjęcia mandatu karnego za popełnione wykroczenia. Teraz mężczyźnie grozi zakaz prowadzenia pojazdów oraz wysoka grzywna.

Policjanci radomszczańskiej drogówki byli świadkami nader niebezpiecznej jazdy ulicami miasta. 19 grudnia, kilka minut po 15:00 na jednym ze skrzyżowań w Kamieńsku mundurowi zauważyli seata ibizę, którego kierujący zignorował znak STOP. Włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, by zatrzymać pojazd do kontroli. 25 – letni mieszkaniec gminy Gomunice w krótkim czasie zdążył dwukrotnie wyprzedzić wbrew przepisom: na przejściu dla pieszych oraz na zakazie. 

- Pochłonięty piracką jazdą nawet nie zauważył, że mundurowi mają go na oku i wzywają do zatrzymania. Był trzeźwy. Po zatrzymaniu nawet nie próbował wytłumaczyć swojego zachowania. Odmówił przyjęcia mandatu karnego. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Piratowi drogowemu grozi utrata uprawnień za przekroczoną liczbę punktów karnych, których za jednym zamachem uzbierał 38, a kwota 2 800 złotych mandatu z pewnością przerodzi się w wysoką grzywnę - przekazuje Agnieszka Kropisz z radomszczańskiej policji.

Pomimo takich zachowań, jakim wykazał się młody kierowca seata, policjanci w dalszym ciągu apelują o rozsądek i rozwagę. Każdy brak wyobraźni może być przyczyną nieodwracalnej tragedii na drodze. 

- Przy obecnej nawierzchni pokrytej cienką warstwą lodu nie trudno o utratę panowania nad pojazdem. Nawet niewiele zwiększona prędkość może znacznie wydłużyć drogę hamowania. Wobec tego strach pomyśleć o możliwych konsekwencjach pirackiej jazdy zaprezentowanej przez mieszkańca gminy Gomunice. Nie bójmy się reagować. Pomyślmy, że być może uratujemy komuś życie - podsumowuje Agnieszka Kropisz.