Jezus w czarnym worku, repliki broni i spalone auto w Grobie Pańskim. „My świętujemy, obok nas są ludzie, którzy bardzo cierpią” [Foto]

Jezus w czarnym worku, repliki broni i spalone auto w Grobie Pańskim. „My świętujemy, obok nas są ludzie, którzy bardzo cierpią” [Foto]

Jezus w czarnym worku, repliki broni i elementy spalonego auta - właśnie taką wersję Grobu Pańskiego w tym roku prezentuje wiernym ks. Zbigniew Zgoda, proboszcz parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Bełchatowie. To może boleć, szokować, ale przede wszystkim reflektować... Ksiądz Zbigniew Zgoda jasno wskazuje, że pomysł tego grobu nie jest po to by kogoś zaskoczyć, zaszokować. Wręcz przeciwnie, chodzi o przemyślenia. 

Proboszcz bełchatowskiej parafii sam zaznacza, że zawsze stara się żywo reagować na to, co otacza jego i jego wiernych. I nie jest w tym jedyny, bo historia Grobów Pańskich w Polsce ma nie tylko długą tradycję, ale przede wszystkim żywo rezonowała na otaczający świat.

Tradycja Grobów Pańskich wywodzi się ze średniowiecza, jednak w XVIII w. zwyczaj ten zanikł prawie w całej Europie. Zachował się jedynie w Polsce, Austrii, południowej części Niemiec i na Węgrzech. Dla Polaków ma ogromne znaczenie. 

Grób Pański to miejsce, w którym w Wielki Piątek na zakończenie liturgii wystawia się Najświętszy Sakrament. Wierni modlą się i czuwają w tym miejscu w oczekiwaniu na radosny dzień Zmartwychwstania Chrystusa. Zgodnie z polską tradycją buduje się je na Wielki Piątek. Od lat nawiązują one do aktualnej sytuacji w kraju, na świecie i symbolizują trudne polskie doświadczenia. To miejsca chętnie odwiedzane podczas wielkanocnych spacerów, które niekiedy wywołują dyskusje, wręcz kontrowersje. Tak może być w przypadku grodu w kościele  Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, ale proboszcz jasno wskazuje, co było inspiracją, przyczynkiem i powodem takiej inscenizacji. 

- Dekoracja zawsze powinna nawiązywać do tajemnicy męki, śmierci Pana Jezusa ale również tę tajemnice można odnosić do dzisiejszych realiów. W tamtym roku poprosiłem dzieci ukraińskie, które już chodziły do bełchatowskich szkół, żeby napisały słowo o Bogu, one wówczas narysowały swoje różne oczekiwania i to było interesujące. Pamiętajmy o tym, że to był początek wojny i te rysunki były koło dekoracji. Dzisiaj pomyślałem sobie, że skoro dalej istnieje tyle nieszczęścia, tyle zła, tyle nienawiści chciałem w tym umieścić Pana Jezusa, który tez cierpiał wskutek zdrady, w skutek zmasowanej nienawiści, że ta ofiara Pana Jezusa wpisuje się w ofiarę tych ludzi, którzy giną w Ukrainie - mówi nam ks Zbigniew Zgoda.

Nie da się ukryć, że ten grób robi wrażenie i jednoznacznie kojarzy się z masakrą wojny. 

- Te elementy tej dekoracji mają nam trochę przypominać, żebyśmy byli świadomi, że choć my świętujemy, cieszymy się to obok nas są ludzie, którzy bardzo cierpią. Może nie do końca potrafimy sobie to wyobrazić, ale właśnie ta dekoracja pokazuje takie symbole, jak Pan Jezus w czarnym worku foliowym, czyli tak jak za naszą granicą zbiera się tych, którzy giną, jest jakaś część spalonego samochodu, są karabiny, znaki krwi, czyli tego wszystkiego, co jest obecnie widoczne na ziemi ukraińskiej. Pan Jezus cierpi tam w tych ludziach, którzy stali się ofiarą napaści rosyjskiej - dalej wyjaśnia proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Co ciekawe ksiądz, by zdobyć wszystkie niezbędne elementy solidnie musiał się napracować. Ja się okazuje największy problem był z elementami spalonego pojazdu. Ostatecznie wsparcia udzielili duchownemu bełchatowscy strażacy. Ksiądz poprosił strażaków

- Jak się ogląda te obrazki z Ukrainy, to mnie osobiście najczęściej zawsze widziałem ten spalony samochód, wiadomo widzimy też zbombardowane bloki czy domy, ale te samochody…. Wiedziałem, że całego samochodu nie uda mi się wstawić do kościoła, ale chociaż takie elementy, żeby nam obrazowały ten widok na ulicach Ukrainy. Okazało się, że był problem, by takie elementy znaleźć, ale znaleźli się fachowcy - mówmy tu o straży pożarnej, którzy mi umożliwili i pomogli znaleźć chociaż dwa takie elementy do tej dekoracji - wyjaśnia ks. Zgoda. 

Jaka będzie reakcja wiernych? Ciężko to jednoznacznie stwierdzić, my grób oglądaliśmy już na finiszu przygotowań, ale parafianie w czwartek wieczorem zgodnie z tradycją widzieć go jeszcze nie mogli. Ksiądz Zbigniew Zgoda liczy jednak na zrozumienie i dodaje, że chce też pobudzić naszą empatię.

- Liczę na to, że uchodźcy z Ukrainy też będą czuli, że będzie to dla nich znak, że myślimy o nich , że jesteśmy z nimi, że ich na ile możemy to wspieramy, chociażby tym, że ludzie uklękną przed tym Grobem Pańskim i pomyślą, że ludzie za naszą wschodnią granicą cierpią i giną, dzieci są porywane… Okrutne to wszystko i myślę, że w tym naszym świętowaniu, żebyśmy nie zapominali o tej solidarności więzi z tymi, którzy się ofiarami terroru okrutnej wojny - podsumowuje proboszcz Zgoda.

Dalsza część tekstu pod galerią foto:

Bełchatowski może szokować, ale był Chrystus w drucie kolczastym i w ruinach…

Choć to, co nas dziś może szokować, jak się okazuje zaglądając do historii wcale przesadne nie jest. Jak możemy wyczytać z rozmowy z ks. profesorem Józefem Naumowiczem, zamieszczonej na stronie Muzeum Historii Polskiej, zdarzały się już kilkadziesiąt lat temu Groby Pańskie, które bezpośrednio odnosiły się do naszych dramatycznych, patriotycznych przeżyć.

Tradycja polskich grobów patriotycznych zaczęła się w XIX wieku, podczas zaborów - wówczas chodziło o tak mały - wielki symbol, jak zaznaczenie barw narodowych. Bo od zawsze w polskiej kulturze grób, który jest symbolem śmieci, jednocześnie symbolizuje nadzieję. W czasach II wojny groby nabrały szczególnego znaczenia. Hitlerowcy zakazali procesji religijnych w miastach, zakazali kazań patriotycznych, śpiewania pieśni patriotycznych, nawet w kościołach. Natomiast nie zakazali dekoracji grobów ponieważ nie znali tej tradycji. Nie wiedzieli, że w Polsce groby mogą mieć patriotyczną wymowę. I tak oto w warszawskim koście Świętej Anny, pierwszy grób wielkanocny wystawiono w 1940 roku. Jego autorem był Stanisław Tomaszewski. Na kompozycję składała się biała figura Jezusa otoczona drutem kolczastym i ruinami miasta. Niektóre elementy były wzięte wprost z ulicy; jakieś nadpalone belki i połamane figurki. W następnych latach były podobne groby, które ukazywały tragedię wojny, a były różne koncepcje. Groby te tworzono po wojnie. W 1946 roku w tym samy już wspomnianej, ten sam Tomaszewski przedstawił krzyż Chrystusa wbity w ziemię, a w tej ziemi sierp i młot. Krzyż był ponad sierpem i młotem. Stał tylko dwie godziny. Po dwóch godzinach przyszła już służba bezpieczeństwa. W 1982 roku w Świętej Annie, cztery miesiące po stanie wojennym był grób, gdzie w pień była wbita siekiera, spod której tryskała krew. Kilka lat później widzieliśmy nawiązanie do zabójstwa księdza Popiełuszki. Grobem był samochód.

W latach 90 było kilka ciekawych inscenizacji. Np. czarna skrzynia, a w środku lustro i napis: „Człowiek został stworzony na podobieństwo boże". Odwiedzający przyglądał się i widział siebie w grobie. Było również wiele ciekawych pomysłów pokazujących aktualne problemy. Był grób, gdzieś na Śląsku w miejscowości, gdzie było dużo wypadków drogowych, w którym pokazano rozbity samochód i Jezusa owiniętego jak zmarłego przy drodze.