Miało być spotkanie wyborcze, wyszedł skandal. W minioną niedzielę, 24 marca do sali OSP w Ruścu weszli aktywiści Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, zostawili fekalia i miski, jakie zabrali z terenu gminy. DIOZ przeprowadził bowiem interwencję wobec psów przebywających na obiekcie Gminnego Punktu Odpadów Segregowanych i Wielkogabarytowych w Ruścu.
Te zdjęcia i nagrania już obejrzał ogrom internautów. Płyną słowa oburzenia i... strumień pieniędzy potrzebnych do ratowania zwierząt. W tej chwili nieoficjalnie wiemy, że z terenu Gminnego Punktu zostało zabranych sześć psów. Stan jednego, na którego leczenie już trwa zbiórka jest najcięższy. Pies jest odwodniony, był bardzo skołtuniony i przeraźliwie wychudzony, jak prezentuje DIOZ waży nieco zaledwie. ponad 5 kg.
Mimo wielu prób kontaktu zarówno z DIOZem, Urzędem Gminy w Ruścu jak i Policją udało nam się pozyskać bardzo szczątkowe informacje na temat przeprowadzonej interwencji.
Co na ten moment wiemy? Przede wszystkim, to co można zobaczyć w materiałach opublikowanych w mediach społecznościowych, na Instagramie prowadzonym przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
- Na miejscu zastaliśmy przerażający obraz - psy żyjące w nieocieplanych, rozpadających się budach bez grama jedzenia czy wody. Część z nich z wystającymi żebrami, w tym jeden w stanie przedagonalnym. Pies nie jest w stanie ustać na swoich łapach. Panujący na miejscu odór amoniaku i fekaliów aż szczypał w oczy - zrelacjonowali w niedzielne późne popołudnie aktywiści z DIOZ.
Dalsza część artykułu poniżej
Wklej tutaj kod osadzenia...
To co z pewnością dolało przysłowiowej oliwy do ognia, to dalsze interwencja już na spotkaniu wyborczym. To było prowadzone przez obecnego wójta Damiana Szczytowskiego, który ubiegając się o reelekcję spotyka się z mieszkańcami na ternie gminy. Takie spotkanie było też organizowane w sali Ochotniczej Straży Pożarnej w Ruścu w niedzielne popołudnie. W pewnym momencie, przemówienia polityków przerwała wizyta obrońców zwierząt, którzy przynieśli wiadra z fekaliami i puste miski, jak wynika z ich relacji, pochodzące z miejsca interwencji.
- W drodze do kliniki weterynaryjnej odwiedziliśmy wójta gminy Rusiec Damiana Szczytowskiego na spotkaniu wyborczym, by powiedzieć, że jest oprawcą, a jego działania mają charakter przestępczy! Patologiczny elektorat o mało nas nie pobił, a polityczny klakier kwestionował zasadność interwencji - dodają aktywiści.
Według słów interweniujących sprawa została zgłoszona do prokuratury, zawiadomiona została także policja. Tyle tylko, że w poniedziałkowe wczesne popołudnie oficjalnego zgłoszenia od DIOZ w bełchatowskiej komendzie nie ma. Rzeczniczka bełchatowskiej policji podkreśla, że mundurowi pojawili się na miejscu interwencji, ale zostali wezwani przez pracowników, którzy zauważyli uszkodzoną kłódkę.
- Dochodzą do nas sygnały, że ten DRAMAT trwał od lat i pomimo licznych alarmów sytuacja pozostawała bez zmian - podnoszą inspektorzy Inspektoratu.
Pewnym jest, że samorządy gmin czy miast muszą mieć i realizować zapisy programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania ich bezdomności - to wynika z między innymi z ustawy o ochronie zwierząt. Nie wchodząc już w prawne zawiłości - na podstawie zapisów tych programów samorządy są zobowiązane do posiadania umów na odławianie i opiekę nad bezdomnymi psami z ośrodkami/jednostkami, które mają na to odpowiednie zezwolenia. Wyłapywanie psów i ich transport musi być na przykład realizowany w ramach licencjonowanych pojazdów czy kierowców posiadających takie uprawnienia. Nie może być tak, że ktoś podjeżdża samochodem i zabiera psa do jakiegokolwiek pojazdu, klatki. Tak samo sprawa ma się już z zapewnieniem opieki odławianym zwierzętom - muszą one być prowadzone przez jednostki kontrolowane przez Powiatowych Lekarzy Weterynarii.
Wiemy, choć też metodą rozmaitych nieformalnych kanałów, że Urząd Gminy Rusiec ma podpisaną umowę ze schroniskiem Pokochaj Cztery Łapy w miejscowości Niemojew w gminie Lututów w powiecie wieruszowskim. Fakt takiej umowy potwierdza pracownica tego schroniska. Trudno jednak zdobyć informacje ile razy i ile psów odebrano z terenu Gminy. Pracownica schroniska, z którą udało nam się chwilę porozmawiać telefonicznie nie była w stanie określić liczby interwencji na terenie Gminy Rusiec, po szczegóły odsyła nas do Urzędu Gminy.
- Taką umowę mamy, ale nie chciałabym się wypowiadać na ten temat, bo nie jestem w temacie. Współpracujemy i jak otrzymujemy sygnał i jeśli Gmina nam zgłasza odłowienie, to musimy interweniować - usłyszeliśmy w rozmowie.
W tej chwili czekamy na kontakt z Urzędu Gminy i stanowisko w tej sprawie, do tematu z pewnością będziemy wracać.