Bełchatowianka, uznana koszykarka zbiera na rehabilitację! Potrzebne wsparcie po poważnej kontuzji

pamela_kafel
arch. prywatne

Młoda bełchatowianka, Pamela Rakoczy potrzebuje wsparcia. Wieloletnia koszykarka, reprezentantka MUKS Bełchatów, z którym nieraz sięgała po najwyższe sportowe laury województwa, walczy z chorobą i ogromnym bólem. Na rehabilitację, która być może uratuje dziewczynę od poważnej operacji potrzeba wbrew pozorom niewiele, ale wydatek 4 tysięcy złotych przy innych kosztach, staje się wyjątkowo dużym obciążeniem. Pomóżmy Pameli stanąć na nogi i to dosłownie! 

Kontuzja przerwała jej sportowe marzenia i wprowadziła ją w świat potwornego bólu. Pamela Rakoczy od 8 roku życia trenuje koszykówkę. Swoją przygodę z tym sportem zaczęła w drużynie MUKS Bełchatów. Pamela - jako kapitan drużyny - i jej koleżanki przez lata spisywały się doskonale przywożąc z wojewódzkich lig, mistrzostw i ogólnopolskich turniejów doskonałe lokaty. Gra młodej bełchatowianki była na tyle zauważalnie dobra,  że Pamela była wypożyczana do takich zespołów jak ŁKS Łódź czy PTK Pabianice. Wybierając dla siebie szkołę średnią, przeprowadziła się do Krakowa, gdzie zaczęła naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego Marcina Gortata, mając tym samym możliwość trenowania w słynnej Wiśle Kraków.

- Po pierwszym roku ciężkiego trenowania i nauki, zaczęła się pojawiać u mnie kontuzja kolana. Wynikła ona ze zbyt dużego obciążenia i praktycznie zerowej regeneracji. Każdy kto uczęszczał do szkoły sportowej, wie jak to wygląda. Codziennie mordercze treningi, a w sobotę i niedzielę mecze. Po roku moje marzenia zaczęły się sypać. Kolano dawało o sobie częściej znać, aż doszło do momentu, że z bólu nie dawałam rady kontynuować trenowanie. Problem zrodził się w więzadle rzepki, tzw. "kolano skoczka". Zaczęłam rehabilitację. Po miesiącu lekarz pozwolił mi jechać na obóz sportowy, gdzie doprawiłam sobie również drugie kolano. Beznadzieja tej sytuacji stała się podwojona - wyjaśnia Pamela Rakoczy.

Jak sama podkreśla bardzo długo starała się wyleczyć tę kontuzję, niestety z marnym skutkiem, ponieważ nic nie działało, a ból się tylko nasilał z każdym dniem. Niespełna miesiąc temu, nowe badanie rezonansem magnetycznym wykazało, że więzadła są w tej chwili tak naprawdę zdrowe. ALE... Okazało się, że ze starej kontuzji, pojawiła się nowa. 

- Zespół pasma biodrowo-piszczelowego, który z kolei nazywany jest potocznie „kolanem biegacza". Objawia się on tak samo strasznym bólem w okolicy całego stawu kolanowego. Jest to jednak nowa nadzieja, że odpowiednia rehabilitacja pod okiem fizjoterapeuty, w końcu pomoże mi wrócić do normalnego życia bez bólu. Najbliższe miesiące są kluczowe pod tym względem. Ponieważ okaże się, czy zalecona metoda leczenia zadziała. Jeśli nie... będzie mnie czekać poważna operacja, polegająca na przesunięciu moich obu rzepek do dołu. Będę wtedy już dożywotnie związana z lekarzami - mówi młoda sportsmenka.

Jak podkreślają organizatorzy zbiórki sytuacja jest trudna, bo żeby terapia przyniosła zamierzony efekt, Pamela musi rzucić pracę, tak by jej kolana mogły odpowiednio odpoczywać. Jeżeli praca z fizjoterapeutą nie będzie przynosić zamierzonych efektów, przez brak odpoczynku dla kolan, czeka ją najgorsze - operacja, która ściśle zwiąże młodą dziewczynę z lekarzem do końca życia.

Dlatego właśnie teraz, jest to takie ważne, abym dała jak najwięcej odpoczywać kolanom i zajęła się tylko i wyłącznie rehabilitacją. Niestety, nie mogę sobie pozwolić na rzucenie pracy, ponieważ nie będzie mnie stać by kontynuować leczenie. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc -  dodaje Pamela. 

Tak naprawdę potrzeba bardzo niewiele. Do końca zbiórki pozostało 20 dni. Z ostatecznej kwoty 4 tysięcy złotych już udało się uzbierać 60%. Do finału zbiórki pozostało zaledwie 1 500 zł! Warto jednak, by konto Pameli wzbogaciło się o pewien finansowy zapas, bo jak przyznaje sama zawodniczka, trudno jej określić co po pierwszym rzucie rehabilitacji sie okaże. Zbiórka z opisem jest dostępna na ZRZUTKA.PL